top of page
  • Zdjęcie autoraDorota Szparaga

Relacja Główny Szlak Beskidzki: Baza namiotowa "Rabe" - wiata pod Połoniną Caryńską (Dzień 25)

Dystans ok. 33 km (Total 960km)


Dziś rano od rana piękna pogoda. Wstałam około g. 5 i skończyłam pisać zaległą relację. Wczoraj po atrakcjach tego dnia po prostu padłam. Na śniadanie musli w towarzystwie moich nowych znajomych z Mysłowic. Niestety na koniec mojej wyprawy to co jadłam ze smakiem na początku teraz mi nie smakuje, więc szukam zamienników w sklepach, żeby urozmaicić sobie smak.


Ruszam ok. g. 7. Zajmuje mi chwilę, żeby złapać zasięg, chcę wysłać relację. O zasięg na bazie trudno, więc muszę pójść trochę wyżej. Ruszam z przełęczy Żebrak w kierunku Jawornego. Szlak prowadzi mnie grzbietem. Wygląda lepiej niż te wczorajsze. Nie jest taki nasiąknięty. Mijam Wołosań. Spotykam kilku turystów, ale nie robią GSB. Widać, że przemierzają krótsze dystanse. Do bacówki pod Honem docieram ok. g. 12 i tam odbieram swój ostatni depozyt z jedzeniem. Zatrzymuję się też na kawę i serniczek. Niedługo wracam, więc korzystam z chwili postoju z zasięgiem i kupuję bilet powrotny do domu i ogarniam logistykę, bo choć trudno w to uwierzyć po tylu dniach wędrówki, pojutrze już będę w pracy.


Dziś staram się wyciszyć, złapać równowagę. Jestem trochę w dwóch światach. Nadal jestem tutaj na szlaku, który chcę jutro skończyć. Z drugiej wiem, że za chwile wracam do normalnego życia i muszę zorganizować niektóre rzeczy. Trochę się tego obawiam, bo bardzo trudno jest z takiego włóczęgostwa, życia z dnia na dzień zgodnie z rytmem natury wrócić do takiej codzienności życia codziennego, do czterech ścian, obowiązków, pracy.

Po tych moich rozkminkach ruszam dalej. Przechodząc przez Cisną zahaczam o sklep w poszukiwaniu nowych smaków. Aktualnie mój jadłospis opiera się na bananach i krakersach.


Sprawnie wchodzę na Małe Jasło. Jest trochę błota, ale spokojnie można sobie z nim poradzić. Mijam kilku bardzo czystych turystów. Intryguje mnie to, jakim cudem udało im się nie ubrudzić. Nie wytrzymuję i pytam jednego z turystów. Okazuje się, że szli żółtym szlakiem szlakiem na Jasło. Na Małym Jaśle zatrzymują mnie przepiękne widoki, wieje delikatny wietrzyk.


Schodzę do miejscowości Smerek, gdzie spotykam dwóch chłopaków, którzy wczoraj rozpoczęli GSB i przeżyli na szlaku tą samą burzę co ja. Mieli zdecydowanie mniej komfortowe warunki, bo akurat byli na połoninach. Żegnamy się a ja idę do wiaty pod podejściem na Smerek. Tu planuje nocować. Jutro ma być pogoda, więc chcę zakończyć ten szlak w dobrym stylu.


52 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page