top of page
  • Zdjęcie autoraDorota Szparaga

Główny Szlak Beskidu Wyspowego: Ćwilin - Mogielica – Łopień – - Śnieżnica (Dzień 4)

Trasa: Mszana Dolna – Ćwilin – Jurków – Mogielica – Łopień – Dobra – Śnieżnica

Dystans: 40 km Przewyższenia: +2328/-2033


Główny Szlak Beskidu Wyspowego jest specyficzny, bo ma kształt ośmiorniczki i można go robić w dowolny sposób. Postanowiłam wykorzystać tę zaletę i dziś zaczęłam z Mszany Dolnej. Dlaczego? Bo dziś był ostatni dzień ładnej pogody.


Dzisiejsza trasa była krótsza niż wczorajsza, ale znacznie bardziej wymagająca. Wysiłek wynagrodziły mi niesamowite widoki na Polanie Stumorgowej i na Ćwilinie. Ruszyłam o godz. 6.00. Poranek bardzo wolno się rozkręcał. Słońce wschodziło, ale niebo było lekko zachmurzone. Szlak żółty pomiędzy Czarnym Działem a Ćwilinem prowadzi przez las. Droga jest momentami rozjeżdżona przez traktory czy quady. Gdy poruszałam się po jednej koleinie, noga mi się obsunęła i wpadłam po kolano w błoto.


Podejście na Ćwilin robię już trzeci raz w tym roku, więc jakoś łatwo mi się wchodzi. Pewnie dlatego, że wiem co mnie czeka. Ze szczytu jest piękny widok na Tatry. Potem lecę równie znaną trasą niebieskim na Mogielicę . Najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego przyciąga turystów. Ja jednak schodzę na moje ulubione miejsce – Polanę Stumorgową. Tu nocowałam w sierpniu pod namiotem. Pozwalam sobie na relaks i spędzam tu dość sporo czasu. Piękne widoki, słoneczko grzeje a wiatr rozwiewa włosy. Zapadam w przyjemny letarg. Jednak szlak czeka.


Po drodze na bardzo znaną w Beskidzie Wyspowym – Przełęcz Rydza Śmigłego podziwiam widoki. Słońce nadaje ciepłą barwę jesiennym drzewom. Podejście na Łopień prowadzi bukowym lasem, który płonie od barw. Zbieg do dobrej jest kamienisto błotny ale krótki. W Dobrej czeka mnie odcinek asfaltowy. Przemykam szybko. Teraz tylko, albo i aż, Śnieżnica – 1007 m. Dzisiejszy dzień obfituje w przewyższenia. Gdy skręcam na polną drogą nagle zauważam w zagrodzie zwierzątka, które mnie obserwują – wyglądają jak sarenki. Podejście na Śnieżnicę daje mi w kość. W końcu to już czwarty dzień na trasie. Ogólnie nie czuje się zmęczona, ale już odczuwam za małą ilość snu. Myślę sobie szybko dotrę, tuż przed zachodem słońca, który będę podziwiać na polanie poniżej Śnieżnicy. No i trochę się przeliczyłam. Idę i idę a tu wyłaniają się kolejne „przed Śnieżnicę”. Las się robi coraz ciemniejszy. Pod koniec włączam już czołówkę. Już myślę, że witam się z gąską a tu szczyt przed szczytem. Zejście w dół i znów pod górę. Jak dotarłam, była już 17:00, więc ciemno. Tak się ucieszyłam, że aż do słupka się przytuliłam. Zapamiętam to podejście na długo.


Potem już tylko 2km do przełęczy Gruszowiec i powrót na pyszny obiadek. Z tego dnia jestem bardzo zadowolona – super widoki, ładna pogoda i wreszcie się zmęczyłam. Oczywiście wieczorem mój rytuał – maść końska i rolowanie. Jutro będę jako nowa.



34 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page